sobota, 1 stycznia 2011

Plenery fotograficzne - Dolina Roztoki

Dlaczego lubię fotografię? Bo dostarcza wiele przyjemności i to zwielokrotnionej przyjemności. O co chodzi?
Najpierw jest wymyślanie zdjęć i próba uchwycenia tego co wymyśliłem. W czasach fotografii analogowej trzeba było niekiedy czekać ładnych parę dni aby zobaczyć choćby wstępne efekty tego co się wymyśliło. Teraz jest prościej. Dzięki aparatom cyfrowym, szybko można sprawdzić, co też zarejestrowała matryca. Oczywiście, to nie jest jeszcz to, co będzie na papierze, ale już coś tam widać, widać co może zostać, co jednak wymaga photoshopa itd.
Drugi moment dobrej zabawy to właśnie obróbka zdjęcia na komputerze. Czasami ta ingerencja jest minimalna, czasami nieco większa.
Trzeci moment, to chwila gdy po jakimś czasie sięgam do wydrukowanych zdjęć i przypominam sobie chwile gdy składałem się do tego ujęcia.
I przeważnie tak właśnie jest. Ale nie zawsze, oj nie. Jednym z moich ulubionych miejsc do robienia zdjęć jest bajeczna Dolina Roztoki. Jest tam wszystko co potrzebne do skomponowania ciekawej fotografii: dostojne góry, wodospad, górski strumień, mostki,  kręte ścieżki, ciekawa szata roślinna i niezbyt dużo turystów. Byłem tam już wiele razy, przemierzyłem ją w najróżniejszych kierunkach. Mam swoje ulubione miejsca. I wiecie co? Nie mam z Doliny Roztoki ani jednego zdjęcia, z kórego byłbym w miarę zadowolony. Właśnie tam najboleśniej przekonałem się jak prawdziwym jest stwierdzenie, że fotografia to malowanie światłem. Wszyscy wiemy jakie pory dnia są najlepsze do robienia zdjęć krajobrazowych. Wszyscy wiemy jak się do tego światła ustawiać. Niby wszystko wiadomo, a jednak wciąż nie mam tej ulubionej fotografii z Doliny Roztoki. Jeszcze za mało czasu poświęciłem na obserwowanie światła w dolinie. Góry mają swoje prawa. Tam niekiedy słońce znika znacznie szybciej niż by wynikało z kalendarza. Nagle w dolinie robi się szaro, wielki cień kładzie się na całą dolinę i lipa ze zdjęć. Jak to? Jeszcze piętnaście minut temu było tak pięknie.



No cóż, ale nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre. Będzie okazja aby ponownie pojechać do Zakopanego, które tak lubię. Będzie okazja wyruszyć w góry, również w Dolinę Roztoki. I wreszcie, będzie okazja by odwiedzić Małą Szwajcarię, mój ulubiony lokal w Zakopanem. Już się cieszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

SŁOWACKI RAJ DLA STATECZNYCH LUDZI.

1.     CINGOV NA START             Słowacki Raj geograficznie nosi nazwę Krasu Spisko-Gemerskiego, a geomorfologicznie zaliczany je...