Fotografowania ludzi raczej nie da się uniknąć. Powiedziałbym nawet, że niewiele jest zdjęć, gdzie człowiek nie występuje czy to jako motyw główny, czy choćby jako element przypadkowy. A są ludzie, dla których zdjęcie bez ludzi jest zupełnie nieciekawe. Czasami, gdy pokazuję zdjęcie jakiegoś pospolitego owada, którego udało mi się jakoś ciekawie uchwycić, oglądający patrzą na mnie jak na dewianta. Nerwowo przenoszą spojrzenie ze zdjęcia na mnie i z powrotem, na mnie, na zdjęcie, na mnie …. Wręcz widać jak nieskoordynowane myśli wirują w ich głowach. Nie wiedzą, co mają powiedzieć, nie wiedzą jak mają się zachować. Wtedy należy, czym prędzej wyjąć jakąś fotkę z imienin u cioci i wszystko wraca do normy.
Bez względu jednak na motywację człowiek jest podstawowym motywem naszych zdjęć. Dla jednych będzie to codzienne rzemiosło, ot choćby zdjęcia do dokumentów, dla innych będzie to swoista kronika rodzinna a dla jeszcze innych będzie to emanacja pasji twórczej. Powstało już wiele, bardzo wiele, pięknych fotografii ludzi, i wciąż powstają nowe. Jest co podziwiać. Poszukiwania tych najwspanialszych idą w różnym kierunku, ale zawsze niosą ze sobą wielki ładunek emocji: James van der Zee, Yousuf Karsh, Chuck Close, Jeremy Cowart, Ryszard Horowitz, Wacław Wantuch i wielu wielu innych.
Okazuje się jednak, że wcale nie jest to taka prosta sztuka. W jakiej pozie uchwycić fotografowaną osobę, jak ją oświetlić, na jakim tle itd. Jest wiele spraw do rozważenia. Jeżeli zdjęcie ma coś opowiedzieć, to fotograf musi się postarać. Musi wykazać swój kunszt i wyczucie smaku. Powstało już sporo książek na ten temat, które mogą być bardzo przydatne. Można znaleźć w nich mnóstwo porad technicznych. Przede wszystkim musi być jednak jakaś wizja artystyczna, a przynajmniej estetyczna.
Oglądając rodzinne albumy, coraz rzadsze, lub coś w rodzaju pokazów, jakże często niestety na laptopach, podziwiam brak krytycyzmu moich bliźnich. To naprawdę nie jest łatwe, tak zrobić zdjęcie z imprezy rodzinnej, by zdjęcia nie zdominował bałagan panujący na stole, częściowo zjedzone sałatki, nieco opróżnione butelki, kawałki skórek od pomarańczy, pomięte serwetki. Jak od tego uciec? Na pewno nie śpieszyć się przy robieniu zdjęć. Przecież każdy aparat ma albo jakiś wizjer lub wyświetlacz. Korzystając z nich nie patrzmy tylko w twarz głównego bohatera, popatrzmy co jest dookoła niego.
Szczególnie rozczulają mnie babcie szalejące za swoimi wnusiami, co z resztą jest całkiem zrozumiałe, prezentujące setki zdjęć swoich ulubieńców, na których nic więcej nie ma i w zasadzie nic się nie dzieje. Są też dzielni młodzieńcy, którzy korzystając z łatwości robienia zdjęć kompaktowymi cyfrówkami, robią autoportrety z odległości wyciągniętej ręki. W rezultacie widzimy podgardle dobrze utuczonego prosiaka. Na podobnej zasadzie robią sobie zdjęcia rozchichotane nastolatki obejmujące się z najlepszą przyjaciółką i kierujące obiektyw i lampę błyskową sobie prosto w twarz. Kompozycji takiego zdjęcia nic nie uratuje, na szczęście programy do obróbki zdjęć pozwalają przynajmniej załatwić sprawę czerwonych oczu.
A co powiecie o dżentelmenach umieszczonych centralnie na zdjęciu, zapełniających jego znaczną część, na rozstawionych nogach jak Rambo i z rękoma na bioderkach niczym krakowianka?
Oczywiście można tak sobie grymasić bez końca, ale to jest tylko jedna strona medalu. Trzeba przyznać, że nowoczesna technika bardzo ułatwiła dostęp do fotografii i to też da się zauważyć. Okazuje się, że na szczęcie, nie brakuje ludzi wrażliwych na piękno i takich którzy potrafią uchwycić emocje i takich, którzy potrafią wyczarować magię. I dla tego warto się temu poświęcić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz