Lubię słońce, wielkie otwarte przestrzenie, rześki wiatr. Czasami jednak ciekawość gna mnie do czegoś innego, czegoś nieznanego. Dziecięca przekora każe iść w inną stronę niż zwykle. A co tam jest? A co to? A dla czego?
A skoro tak, to będąc z aparatem w słowackich Tatrach, musiałem, po prostu musiałem, odwiedzić również choćby jedną z tamtejszych jaskiń. Po krótkim namyśle skierowałem się w okolice Liptowskiego Mikulasza do Demianowskiej Doliny. W tamtym rejonie jest co najmniej kilka jaskiń. Zdecydowałem się Demianowską Jaskinię Wolności. Wybór okazał się bardzo trafny. Jaskinia była bajeczna i świetnie przygotowana do zwiedzania. Z resztą, trudno aby było inaczej, wszak udostępniają ją turystom od 1924 roku. Wytyczono dwie trasy: podstawową o długości 1150m, na zwiedzenie, której potrzeba około godziny oraz dłuższą, 2150 m, której przejście zajmuje około dwóch godzin. Sprzyjająca do zwiedzania jest również temperatura, która waha się w przedziale 6-7oC.
Wrażenia są niezapomniane. Bogactwo kształtów i kolorów. Mógłbym chodzić w kółko przez cały dzień, podziwiać cuda natury i pstrykać setki zdjęć. Jeżeli jednak marzy się o udanych zdjęciach, trzeba szybko poskromić emocje. Już na początku znajdujemy się w ogromnej hali. Owszem światło jest, ale nie ma punktów odniesienia przypominających o wielkości tego pomieszczenia. I to jest pierwsza pułapka. Właściwie naświetlić takie zdjęcie, bez dodatkowego oświetlenia nie jest łatwo. Na automatykę nie ma co liczyć.
Na trasie jest sporo bardzo długich i wąskich korytarzy lub wysokich kominów. Celujemy w jakiś oddalony punkt i zapominamy o kawałku skały tuż przed nami. Jeżeli używaliśmy lampy i nie skorygowaliśmy ustawień to mamy klops. Ten punkt, w który celowaliśmy, może i będzie jakoś oddany ale na zdjęciu będzie też wielka biała plama. Albo odwrotnie, skała prze nosem będzie prawidłowo naświetlona, za to głębia będzie czarna. Żadnego pośpiechu, żadnych emocji. Bardzo staranne kadrowanie, bardzo dokładne ustawianie parametrów naświetlania. I uwaga, patrzmy bacznie na detale, ileż w nich piękna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz