wtorek, 19 lipca 2016

Prawie nocna żegluga. Makarska - Vodice.



     Makarska wywołała we mnie tzw mieszane uczucia. Niewielki fragment miasta w tradycyjnym chorwackim stylu, czyli tak jak lubię. Reszta to rozkrzyczany wakacyjny kurort nastawiony na obsługę dużej ilości „stacjonarnych” turystów. Kolorowo, głośno, kiczowato. Jest na to zapotrzebowanie. Trzeba to przyjąć do wiadomości, takie są realia ekonomiczne. Dlaczego jednak Makarska odwraca się plecami do żeglarzy, tego nie rozumiem. Mimo wszystko łapię rano za aparat, by jeszcze przed wypłynięciem zrobić kilka zdjęć. Jak te Słońce szybko wspina się po nieboskłonie! Kilka chwil i już jest bardzo wysoko. Robi się bezcieniowa patelnia. Obrazy tracą swoją wyrazistość i przestrzenność. To już mogą być tylko zdjęcia o wartości pamiątkowo-reportażowej. Szkoda by jednak było nie zdjąć tych kilku ujęć. Jakiś plac, jakaś ciasna uliczka …
       Z Makarskiej wypływamy o 0920. Mamy w planie nieco dłuższy przelot, aż do Vodice, czyli około 70 Mm. Jednym słowem będziemy pływali nocą. Dreszczyk emocji. Oo! No,no. Czeka nas wypatrywanie i rozpoznawanie światełek, i tych na brzegu i tych na wodzie. No i wejście do mariny, którą znam tylko z locji. Zapowiada się bardzo ciekawie. Tymczasem Makarska żegna nas bardzo efektownymi ciężkimi chmurami, zaczepionymi na paśmie górskim Biokovo, którego najwyższy szczyt wznosi się na wysokość 1762 m n.p.m. Widok niesamowity. Jednak prognozy pogody nie zawierają żadnych ostrzeżeń. Wręcz przeciwnie, zapowiadają się korzystne warunki.


       Zaraz po wyjściu z zatoki rozwijamy żagle. Nasz Elan 444 Impression żwawo rusza do przodu. Bardzo miło nas zaskakuje. Dłuższymi momentami płyniemy z prędkością ponad 8 kn, co jak na czarterową „mydelniczkę” jest wynikiem zupełnie przyzwoitym. Świerzy bajdewind powoduje, że płyniemy w efektownym przechyle. Tym razem nas supercook nie ma łatwego zadania. Grawitacja i fale powodują, że różne przedmioty przemieszczają się w sposób nie całkiem kontrolowany i przewidywalny. Ale co to dla niego!  Tym razem wyczarowuje Babeczki, a’la muffinki. Co prawda wnosząc je do kokpitu tradycyjnie już poświęca kilka „ciepłych”  słów w kierunku piekarnika, który nie raczył równomiernie opiekać jego ciasteczek, nam jednak w żaden sposób nie przeszkadza to w błyskawicznym pochłonięciu całej dostawy. A lekko przysmolonymi podeszwami poczęstowaliśmy morskie żyjątka.


       O zmierzchu wiatr cichnie. Uruchamiamy silnik. Mamy jednak za sobą już zdecydowaną większość drogi. Niewiele wyjdzie z naszego nocnego pływania. Mamy za to wyjątkowo atrakcyjny zachód Słońca. Piękne barwy i niezwykłe kształty chmur. To są właśnie te magiczne chwile na morzu kiedy świat na parę zmienia się w latający dywan i unosimy się lekko nad powierzchnię. Rzeczy wokół nas toczą się w zwolnionym tempie, jak we śnie. I ta przedwieczorna cisza. Mijamy jakiś jacht płynący w przeciwnym kierunku. W tym momencie stwierdzam, że dookoła nie ma więcej jachtów. Pewnie wszyscy już biesiadują w przytulnych konobach. Zdjęcia? A czy można by nie zrobić choćby kilku? Nie ma mowy. Muszą być.   


       Dystans do Vodic co prawda już niewielki, ale wpłynęliśmy między bardzo liczne w tej okolicy wyspy i wysepki, a tu ciach! Ktoś wyłączył prąd i stała się ciemność. No i mamy swoje światełka. Oj trzeba bardzo uważać. Na środku przejścia między wyspami Zlain i Obnjan błyska do nas ostrzegawczo światełko, które wydaje się, że stoi na wodzie.  Później kolejne światełka mrugają do nas porozumiewawczo, zwyspy Tijat i w wyspy Prvič. No i samo podejście do Vodic. Oznaczenie jest raczej takie sobie. Oko na dziobie z dobrym szperaczem bardzo wskazane.

       Pogoda bardzo nam sprzyja. Zupełnie się uspokoiło. Ku mojemu zaskoczeniu, mimo, że jest dopiero chwila po 2200 nie widzimy na kei nikogo z obsługi. W ogóle nikogo w marinie nie ma. To nie Chorwacja, gdzie my dopłynęliśmy? Jest jakieś fajne miejsce na końcu kei. Stajemy sobie grzecznie, cichutko. O.K. tak stoimy. Rano rozejrzymy się po okolicy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

SŁOWACKI RAJ DLA STATECZNYCH LUDZI.

1.     CINGOV NA START             Słowacki Raj geograficznie nosi nazwę Krasu Spisko-Gemerskiego, a geomorfologicznie zaliczany je...