czwartek, 28 lipca 2016

52 Etapowe Regaty Turystyczne - Dzień szósty Wolin - Nowe Warpno


       Po dniu przerwy w wyścigach wygłodniali żeglarze z zapałem odpalali swoje kataryny i niecierpliwością gnali na linię startu. A ta była wyznaczona na tyle daleko od wolińskiej mariny, że wszelki zapał został skutecznie zgaszony w przedbiegach. Trzeba było naprawdę dobrze się zbierać aby po odprawie o 0800, zdążyć na start o 1000. Po około dwóch godzinach wsłuchiwania się słodkie ćwierkanie silników zameldowaliśmy się w strefie startowej. Niestety inaczej nie można, bo ogromne połacie Zalewu Szczecińskiego od tej strony są tak płytkie, że nawet nasza karinka ocierałaby się brzuchem o dno. Na koniec jeszcze obowiązkowy wstecz, aby oczyścić balast i ster z zielska, którego i tu nie brakuje. Możemy startować.


       Pogoda zapowiadała ciekawą rywalizację od samego początku. Elegancki zachodni wiatr, z odkrętkami to w jedną stronę, to w drugą. A po drodze sieci za sieciami. Jak ustalić trasę pod kontem kierunku wiatru? A jak przewidzieć optymalne podejście do kolejnych sieci? Zalew Szczeciński to na tyle duży akwen, że można na nim równie skutecznie zabłądzić, jak w wielkim lesie.
       Zaraz po starcie jachty rozjechały się we wszystkie możliwe i niemożliwe kierunki. Zapewne część kolegów wyszła z założenia, że skoro Ziemia jest kulą, to nie ma znaczenia, w którą stronę będą płynąć. Początkowo był całkiem rześki wiaterek. Nawet trochę się obawialiśmy, że fala na tyle się rozbuduje, że będzie nam uprzykrzała życie. Jednak wiatr przycichł i to nawet bardzo. Fala znowu zmalała. Nasze tempo spadło, ale przecież dotknęło to również naszych konkurentów. Zeszliśmy jednak za daleko na południe i zaczęło się mieszanie z sieciami. Za dużo zwrotów. Do tego uporczywe poszukiwanie boi granicznej nr 9, nawet gdy już było widać statek komisji. A ten stał koło granicznej 10. W „międzyczasie” znowu pojawił się wiatr. Jakoś w końcu dotarliśmy do mety w pełnej niewiedzy jak naprawdę wypadliśmy. Gdzie się nie spojrzeliśmy były jakieś jachty. Kto był przed nami, kto jest za nami? Nic nie wiadomo, dowiemy się dopiero jak komisja przypłynie do mariny.


       Już po minięciu linii mety dostaliśmy wiadomość telefoniczną od Trzeciego, że znowu mamy zarezerwowane miejsce w marinie. Marina w Nowym Warpnie faktycznie jest bardzo kameralna i jak przypływa kawalkada Etapowych Regat Turystycznych to ciężko jest wszystkich upchać. Zawsze jednak jakoś to się udaje. A sam pobyt w Nowym Warpnie jest bardzo przyjemny. Aktualni dzierżawcy starają się aby z tego co jest wydobyć co najlepsze. Chociaż nie sprawiają wrażenia ludzi szczególnie szczęśliwych z powodu prowadzenia tej mariny, ale starają się aby było sympatycznie. Nawet udzielili specjalnego rabatu dla żeglarzy na piwo. A bigos w ich barze był wyśmienity.


       Podobnie jak w poprzednich marinach ceremonia zakończenia etapu zdecydowanie skromniejsza niż w minionych latach. Choć trzeba przyznać, że na tle innych miescowości, Nowe Warpno wypadło chyba najlepiej. Fajny poczęstunek, konkurs krajoznawczy z nagrodami i puchar ufundowany przez burmistrza dla bezwzględnie najszybszego jachtu na etapie, którym okazało się Antiditum najszybszy jacht w grupie I KWR.
Do sporej niespodzianki doszło ponownie w ORC. Po raz pierwszy wygrał Low Budget, który co prawda jest bardzo szybkim jachtem, ale coś tam chyba jest nie tak z jego prowadzeniem. Drugi był One, a dopiero trzecia Bryza 33. W KWR I za Antidotum było Agrado i Paź I. W KWR II znowu wygrał Orson a Trzeci musiał zadowolić się drugim miejscem. W KWR III Udało się nam jeszcze raz wygrać, tym razem przed Dobrawą. To już piąta wygrana na pięć wyścigów. Pływam na Rudziku od 11 lat, raz nawet udało nam się wygrać całe regaty, ale żeby odnieść tyle zwycięstw etapowych, to tak nie bywało. W open I wygrał Mescalero, pokonując Sharkiego. Spory wyczyn, gratulacje. W Open II wygrał co prawda Fujimo 55, ale tuż z nim była Bella Trix, i to ona może odnieść końcowy sukces, bo Fujimo za pierwszy wyścig miało DNF-a czyli maksymalną ilość punktów. Open III wygrał Res Navalis. Do końca pozostały już tylko dwa wyścigi. Atmosfera się zagęszcza.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

SŁOWACKI RAJ DLA STATECZNYCH LUDZI.

1.     CINGOV NA START             Słowacki Raj geograficznie nosi nazwę Krasu Spisko-Gemerskiego, a geomorfologicznie zaliczany je...