piątek, 22 lipca 2016

52 Etapowe Regaty Turystyczne - Prolog

       

       Takiego pośpiechu przed urlopem jeszcze nigdy do tej pory nie miałem. Do ostatniej chwili kilkadziesiąt różnych spraw w do załatwienia w firmie. Mocno spóźniony ostatni wpis na blogu dotyczący ostatniego rejsu na Adriatyku. Jeszcze coś tam do zrobienia w domu. A na  przystani jesteśmy umówieni o 1100. Istny obłęd. Czy to tak już zawsze ma być. Trzeba paść na twarz aby móc wyjechać na urlop? A gdzie czas na mentalne przygotowanie, na normalne spakowanie rzeczy, przemyślenie co jeszcze by się przydało. Nic z tych rzeczy! Tempo, tempo, tempo. W końcu jako tako jestem sklarowany i nieco spóźniony, na szczęście niewiele. Rozpoczynamy nasze 52 Etapowe Regaty Turystyczne. Tym razem znowu z Markiem na Rudziku. Fajny jest ten Rudzik.
       Wrzuciłem swoje klamoty na jacht i zacząłem rozglądać się dookoła. Zdaje się, że znowu prognoza acuweather jest chybiona. Zamiast wiatru południowo-wschodniego przechodzącego do wschodniego mamy północny, czyli elegancki wmordewind.
Znaczną część drogi przez J. Dąbski płyniemy na silniku. Czasami wspomagamy katarynę żaglami. Ale to nic. Jest cudownie. Wreszcie mogę odetchnąć i się odprężyć. Ktoś tam próbuje się do mnie dodzwonić, ale mam to głęboko w nosie. Jestem wykończony. Oczy same się zamykają. Ale żegluga jest bardzo przyjemna. Po drodze mijamy sporo jachtów i dwie inne jednostki pływające. W końcu wypływamy na Roztokę Odrzańską. W dalszym ciągu mamy wmordewind, tyle że teraz nieco bardziej rześki. Dobra czwóreczka. Nieco więcej wody dookoła. Stawiamy żagla i halsujemy. Piękne żeglowanie. Rudzik rączo gna do przodu. Prawie cały czas około 5 kn lub powyżej. Trzeba jednak uważać, od strony zachodniego brzegu kapucha aż do toru wodnego. Pamiętając jak jednego roku zielsko uwięziło nas na dobre, uciekamy na wschód. W końcu, po kilku halsach musimy iść na zachód do Trzebieży. Przy samym podejściu aż gęsto od kapuchy, która intensywnie zarasta farwater. Coś tam zaczepia nam się na ster i balast ale rozpędem wpływamy do portu.


COŻ w Trzebieży w dalszym ciągu nie działa i dalej popada w ruinę. Wszystkie jachty kierują się do portu. Sporo gości nie uczestniczących w regatach, więc od razu jest tłoczno. A przecież uczestnicy regat dopiero spływają. Cumują na trzeciego, na czwartego. Ale to są Etapowe Regaty Turystyczne. Tu prawie wszyscy się znają, więc nie brakuje chętnych do pomocy przy upychaniu kolejnych jachtów. I to jest właśnie ta atmosfera, to jest to coś, co sprawia, że tak chętnie wracam na te regaty. Spotykają się starzy znajomi, witający się nader serdecznie. Natychmiast organizują się spotkania w podgrupach. Zaczynamy 52 ERT.

Czy ja coś grymasiłem w ubiegłym roku na wpisowe? No to w tym roku zostało ono jeszcze podwojone i wynosi 200 zł od jachtu i 20 zł od każdego uczestnika! Ale tylko dla tych którzy dokonali z odpowiednim wyprzedzeniem. Kolega, który chciał dokonać opłaty dzisiaj musiał zapłacić 400 zł i po 20 od głowy. Coś mi się wydaje, że frekwencja w tym roku będzie wyjątkowo niska.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

SŁOWACKI RAJ DLA STATECZNYCH LUDZI.

1.     CINGOV NA START             Słowacki Raj geograficznie nosi nazwę Krasu Spisko-Gemerskiego, a geomorfologicznie zaliczany je...