Wiele razy mogłem się już przekonać, jak
ważne jest, mieć dobry pomysł i umiejętność jego realizacji. Inaczej mówiąc
połączenie kreatywności i sprawności urzeczywistniania różnych wizji. Można być
fantastą, sypiącym jak z rękawa pomysłami, tylko że żaden z nich nigdy nawet
się nie otarł o etap realizacji. Spotykam takich malkontentów, mających
pretensje do całego świata. Czują się pokrzywdzeni, bo choć są genialni, to
nikt ich nie docenił. Na pytanie, co zrobili dla realizacji swoich wielkich
pomysłów, przedstawiają niekończącą się listę „obiektywnych” przeciwności losu,
które sprawiają, że nie mogli zrobić choćby pierwszego kroku, nie mogli podjąć
jakiejkolwiek próby urzeczywistnienia swoich pomysłów. Można też być bardzo
pracowitym człowiekiem, potrafiącym wiele zrobić, ale nie mającym żadnych
własnych pomysłów. To świetni wykonawcy, bardzo pożyteczni, ale ktoś musi ich
prowadzić. Czasami jednak te uzdolnienia spotykają się w jednej osobie i wtedy
pojawiają się różne ciekawe rzeczy.
Takie refleksje naszły mnie po pobycie w
pensjonacie „Uroczysko Zaborek”. Z mojej
perspektywy to koniec świata, tuż przy granicy z Białorusią, w sąsiedztwie
Janowa Podlaskiego, prawie 750 km od mojego domu. Firma DEZ-DER zorganizowała tam imprezę pod tytułem „Odkrywcy kresów
wschodnich”. Dokładniej rzecz biorąc, zorganizował to jej właściciel, Krzysztof Karpiński. Bo przecież za
każdym działaniem kryje się konkretny człowiek. No, chyba, że przedsięwzięcie
zakończy się wielką klapą, wtedy bardzo trudno jest znaleźć osoby
odpowiedzialne. Krzysztof miał pomysł na imprezę, znalazł świetne miejsce,
znalazł bardzo dobrą firmę do poprowadzenia całości, postarał się o wsparcie
innych firm. W rezultacie odbyło się coś, co zapierało dech w piersiach.
Była
biesiada z licznymi konkursami, ruletką, pokerem i Black Jackiem, był off road
samochodowo-kładowy, zorbing, strzelanie z karabinka, pistoletu i z łuku, była
biesiada w stylu PRL-u z wieloma zabawami odwołującymi się do kultowego filmu
Miś, była przejażdżka powozami połączona ze zwiedzaniem stadniny w Janowie. Uff
!!! Wrażeń multum.
Firma Selekcja z Lublina, zatrudniona do przeprowadzenia
całości spisała się na medal.
Przygotowali wiele atrakcji. Wszystko było
starannie zaaranżowane. Mieli wiele rekwizytów stosownych do okoliczności. A do
tego pyszne jedzenie z wieloma akcentami regionalnymi przygotowane przez
pracowników Uroczyska Zaborek. A wszystko zaczęło się od pomysłu, który pojawił
się w głowie człowieka czynu.
Ale też świetnym pomysłem i wielką
sprawnością w jego realizacji wykazał się właściciel Uroczyska Zaborek. Niestety
nie znam człowieka, nigdy go nie spotkałem.
Okazuje się, że wszystkie obiekty
wchodzące w skład kompleksu, a właściwie całej wioski z kościołem, młynem,
dwoma dworkami, wiatą biesiadną i kilkoma mniejszymi zabytkami, występującej
pod nazwą Uroczysko Zaborek, zostały na to miejsce sprowadzone, tam nic nie
było.
Do tego dbałość o szczegóły. To prawdziwy skansen, z ogromną ilością
przedmiotów odpowiadających charakterowi miejsca i obiektów. Właściciel ma
jednak świadomość, że mieszczuchy lubią podziwiać dawną wieś, ale chcą mieć
udogodnienia takie jak u siebie w domu. I to jest, dyskretnie zakamuflowane,
ale jest. Niczego nie brakuje. Są łazienki z ciepłą wodą, dodatkowe
sanitariaty, sala konferencyjna pod kościołem, tam gdzie trzeba klimatyzacja itd.
A wszystko w przecudnej oprawie dzikiej natury. Wszak to teren parku
krajobrazowego Podlaski Przełom Bugu. Jeszcze
sąsiedztwo jednej z dwóch najbardziej znanych stadnin koni w Polsce, Stadniny
Koni Arabskich w Janowie. Po prostu bajka dla każdego kto lubi odpoczywać w
kontakcie z naturą w niebanalnym miejscu. Ale najpierw ktoś musiał mieć pomysł.
Pomysł jak zagospodarować kawał ziemi, której wartość rolnicza jest raczej
niewielka. Brawo!
Kreatywność i determinacja w realizacji
pomysłów, to trzeba docenić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz