Na każdym kroku podkreśla się, że aby myśleć o dobrych zdjęciach krajobrazowych, trzeba je dobrze zaplanować. Przypadek raczej nie sprzyja fotografowi. Owszem może się zdarzyć, że coś trafimy, ale podkreślmy: może się zdarzyć. Przypadek, pośpiech, brak pełnej swobody czasowej, to nie są wymarzone warunki do fotografowania.
Zdarzają się jednak sytuacje, że oto trafia nam się jakaś ciekawa wycieczka, ba, mało tego wycieczka na której mamy robić za fotografa. Mamy obfotografować jakąś imprezę, uśmiechnięte buzie uczestników, ciekawe momenty imprezy no i przede wszystkim logo organizatora i sponsorów. No cóż normalne zadanie, a jednak okoliczności przyrody są bardzo atrakcyjne i nie mogę powstrzymać się od zrobieniu kilku zdjęć, niekoniecznie ilustrujących wycieczkę.
Impreza plenerowa i to w zimie. Trzeba się dobrze przygotować. Z jednej strony sprzęt z drugiej odpowiedni ubiór. Aparat to oczywiście mój Nikon D750. Jako podstawowy obiektyw, moja ulubiona "spacerówka" Nikkor AF-S 28-300. Do tego jeszcze Nikkor 18-35 i na wszelki wypadek moje maleństwo Nikkor 50 1:1.4G. No i zestaw zapasowych akumulatorów, ujemne temperatury robią swoje. Na taką wycieczkę plecak nie może być zbyt ciężki, trudne warunki, dosyć forsowny masz - młodzież jest niezmordowana.
Wyruszamy z Przełęczy Okraj z zamiarem dojścia na Śnieżkę. Część wycieczki zgodnie z planem rwie do przodu niczym harty afgańskie. Muszę za nimi nadążyć, żeby uwiecznić ich w czasie tej, niewątpliwie pięknej wycieczki, bo pogoda nam dopisała wyśmienicie. Śnieg, większość dnia z błękitnym niebem, niezbyt silny mróz no i przez większość drogi niezbyt silny, jak na Śnieżkę, wiatr. Niestety kiedy wyszliśmy powyżej linii lasu szybko zorientowałem się, czego nie wziąłem ze sobą, a co powinienem mieć koniecznie - raki!!! Przecież to nie pierwsze moje wędrowanie po górach w zimie. Co prawda to nie Tatry, ale żadnych gór nie można lekceważyć. Oj boli!
Obowiązki, obowiązkami, rozglądam się dookoła siebie, licząc na to, że wypatrzę coś ciekawego i będę mógł to uwiecznić. Skoro nie mogłem nic zaplanować, to staram się jak najlepiej wykorzystać zastane warunki. Przede wszystkim uwzględniam położenie Słońca na niebie. Nie z każdej pozycji daje się robić zdjęcia, ale coś tam wyłowiłem. I trochę panoramy, i trochę detalu. Góry są po prostu piękne same w sobie. Kiedy ruszyliśmy w drogę powrotną zaczęły nadciągać zdecydowanie ciemniejsze chmury. Nawet popadał delikatnie śnieg. Przede wszystkim stworzyło to niesamowity nastrój. Część gór była jeszcze w pełnym słońcu, a część całkowicie zasłonięta groźną, brunatną chmurą. Jak w jakimś filmie katastroficznym. Zeszliśmy jednak bezpiecznie na dół, gdzie organizator zafundował nam pyszną, gorącą czekoladę.